Recenzja filmu

Bóg jest wielki, a ja malutka (2001)
Pascale Bailly
Audrey Tautou
Edouard Baer

Amelia już tu nie mieszka

Zeszłoroczny hit <b><a href="http://amelia.filmweb.pl/" class="text">"Amelia"</a></b> podobał się wszystkim- starszym, młodszym, bardziej i mniej wybrednym. Wszystko to za sprawą nie tylko
Zeszłoroczny hit "Amelia" podobał się wszystkim- starszym, młodszym, bardziej i mniej wybrednym. Wszystko to za sprawą nie tylko znakomitej rezyserii, ale także pięknej, wielkookiej Audrey Tautou, która urzekła widzów na całym świecie. Firma SPI postanowiła więc skorzystać na popularności francuskiej aktorki i sprowadziła do Polski starszy film z jej udziałem. Niestety, każdy kto liczył na kolejną "Amelię", trochę się zawiedzie. "Mam 20 lat i zmarnowane życie". Tak zaczyna swój pamiętnik Michele, bohaterka filmu "Bóg jest wielki a ja malutka". I rzeczywiście w jej życiu nie dzieje się najlepiej. Właśnie rozstała się ze swoim chłopakiem i w dodatku usunęła ciążę. Z rodzina też jej się nie układa. Smutna i zawiedziona życiem i związkami szuka najpierw pocieszenia u Boga, a nie znajdując pomocy w katolicyźmie, przechodzi na buddyzm. Wkrótce na swojej drodze spotyka starszego od siebie Francois. Odtąd jesteśmy świadkami, "czytelnikami" 25 rozdziałów z jej pamiętnika, opowiadających nam o poszukiwaniu tożsamości i miłości, czyli tego, co w życiu najwazniejsze. Filmowa Michele, choć przekroczyla już wiek, określany mianem progu dorosłości, nadal jest dużym dzieckiem. Z jednej strony dodaje jej to niesamowitego uroku, niewielu jest bowiem ludzi zdolnych do tak wielkiej spontaniczności i tak szalonych pomysłow, kiedy przestają już być nastolatkami. A Michele wlaśnie taka jest: żywotna i otwarta. Nie można patrzeć na nią bez sympatii i nie traktować poblażliwie. Jej osoba to główna oś humoru całej historii, przy niej Francois staje się poważnym, nudnym i ustatkowanym weterynarzem, któremu lepiej niż Michele przy boku, pasowałaby gazeta w ręku i kanapa przed telewizorem. Coś łączy jednak tą dwójkę na tyle silnie, że są ze sobą 3 lata. Wszystko wskazuje powoli na to, że jednak do siebie pasują, wzajemnie sie uzupelniają, a jednak związek rozpada się, gdzieś po drodze oboje się zatracają. Michele ciągle dąży do ułożenia swojego życia. Gdy spotyka Francois, logiczne staje sie dla niej przyjęcie jego religii, czyli judaizmu. Wierzy, że religia nie tylko zbliży ich do siebie ale pomoże jej samej się ustatkować, uporządkować i siebie i stosunki z rodziną. Skłania się ku Bogu, bo widzi w tym możliwość przywiązania się do czegoś, a bardzo tego pragnie. Staje się to dla niej symbolem doroslości i prawdziwego, pełnego przeżywania.Trudno jest bowiem żyć bez pewnego punktu odniesienia, bo on daje nam poczucie tego, że rządzimy swoim życiem, że dokonujemy wyborów. Ten film to ciągły balans pomiędzy dramatem a śmiechem. Stwarza to podwaliny pod znakomitą historię ale trzeba spełnić jeden warunek - reżyser musi umieć panować nad tym i odpowiednio dawkować wzbudzane w widzu tak odmienne uczucia. A tego pani Pascale Bailly nie można niestety zarzucić. Cała historia nie skleja się bowiem w spójną całość. Zdaję sobie sprawę, że film ma strukturę pamietnika - wygaszanie ekranu czernią zastepuje czas uplywający na przerzucaniu kolejnych jego kartek. Po jakims czasie efekt ten staje się jednak męczący, im bliżej końca tym bardziej mamy dosyć spowalnianej w ten sposob akcji. Nie pomagają historii także nic nie wnoszące do fabuły bardzo dlugie ujęcia zblizeń bohaterów. Sprawiają bowiem, że im bliżej końca, tym częściej patrzymy na zegarek i nawet pięknej Audrey ciężko jest nas utrzymać w fotelu. Cóż, do przewidzenia było, że ci, którzy zakochali sie w "Amelii", będą zawiedzeni ogladając "Bóg jest wielki a ja malutka". Lojalnie więc ostrzegam, by nastawić się na film z rodzaju tych, które plasują się gdzieś po środku, nie robiąc szczególnego wrażenia na widzu. Jak dla mnie, bardziej do obejrzenia w domu niż w kinie. Jednak nie zniechęcam, warto przynajmniej przekonać się, że Audrey Tautou nie grzeszy brakiem talentu i mieć nadzieję, że jeszcze kiedyś ktoś da jej ponownie do ręki taki scenariusz, jaki pokazał jej Jean-Pierre Jeunet.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones